Od 4 do 6 miesiecy


Zmieniasz się praktycznie z tygodnia na tydzień. A ja kocham Cię mocniej i mocniej. Potrafisz już tyle rzeczy
  • już mocno trzymasz główkę
  • przewracasz się z pleców na brzuszek w sekunde
  • chwytasz bez problemów rzeczy w tym moje włosy, jak tak dalej pójdzie to dużo mi ich dużo nie zostanie ;)
  • śmiejesz się z wygłupów taty kiedy tańczy tylko jemu znany taniec 
  • a w tym miesiącu (5) znalazłaś swoje nóżki !
  • bawisz się w wkładanie palców do buzi czasem i pięści jak się uda
  • prowadzisz dyskuje na różne tematy a czasem zdarza ci się nawet z nami "dyskutować"
  • lubisz też używać głosu w sposób operowy, więc zastanawiamy się czy to nie będzie twój zawód w przyszłości
Coraz bardziej Cię poznaje i jesteś bardzo ciekawa wszystkiego ;) Pamiętam jak byłyśmy u lekarza w Polsce, bo płakałaś cały tydzień i nie wiedziałam co ci jest. Bacznie obserwowałaś lekarkę, a potem cały gabinet. Jesteś też nieufna i ostrożna.
To niewiarygodne jak małe dzieci się zmieniają. Nagle pewnego dnia zaczęłaś trzymać głowę prosto, jeszcze ci się czasem chwiała hehehe ale to był duży krok.

W piątym miesiącu zaczęłaś poznawać też nowe smaki. Zaczęłam od marchewki która nawet ci posmakowała. Potem było jabłuszko oj tu nie za bardzo miałaś ochotę i bardzo się krzywiłaś. Ale jak wymieszałam jabłuszko z marchewką to było trochę lepiej.

Zaczęłyśmy również z kaszką waniliową po troszeczku każdego dnia i polubiłaś ją bardzo.


Dla Mam


Rozszerzanie diety cz. I


Między 4 a 6 miesiącem nie miałam większych problemów z Julią. Zaczęłam rozszerzanie diety przy karmieniu piersią. W Polsce jak wiecie jest ogromny wybór kaszek, słoiczków, herbatek itp., natomiast tu dużo mniejszy.

Po powrocie do Norwegii miałam ze sobą jedno opakowanie kaszki Bobovita. Julia bardzo ją lubiła ale szybko się skończyło i musiałam kupić norweski zamiennik tzw. grøt. Niestety nie chciała go ruszyć, i w ogóle nie chciała jeść już nawet marchewki (z owocowymi musami nie miała problemu). Próbowałam znaleźć coś podobnego do kaszki Bobovity i znalazłam  Risgrøt (ryżowa kaszka) z Hippa.
I tu był strzał w dziesiątkę. Posmakowało. Ograniczyłam się tylko krótki czas do niej bo mała zaczęła mieć zatwardzenia a raczej jedno duże (o tym później).
Przeszło mi przez myśl (jak pewnie nie jednej z was), że może bym sprowadzała kaszki z Polski. I wtedy pomyślałam nie! Skoro posmakowała jej polska kaszka to czemu nie norweska? Tak więc kupiłam grøt ale z maliną i banankiem (Mild Havregrøt med banan og bringebær) Julia miała już 6 m-cy. I jakie było moje zdziwienie jak zaczęła go nagle  jeść i na koniec była zła że za mało hehehe. Tak więc machina żywieniowa ruszyła mozolnie i powoli ale idzie. Teraz dostaje również grøt wieczorny przed spaniem.

Tak więc nie ma sensu sprowadzać z Polski tych wszystkich cudeniek. Norweskie dzieci mają się dobrze więc nasze też będą. Każde dziecko potrzebuje trochę czasu, żeby przywyknąć do nowego smaku i kilku prób. Przeglądając fora czytałam czasem, że 5 czy 6-miesięczne maluszki nie chcą jeść. Ale nie ma co się stresować tylko próbować każdego dnia po troszku a na pewno się uda :)


ZAPARCIA


Piszę z dużej litery bo jest to duży problem dla maluszków. Zazwyczaj komplikacje w postaci biegunki czy zaparcia zaczyna się kiedy rozszerzamy dietę. Dla żołądka niemowlaczka to duża nowość i wysiłek. Nawet jeśli maluszek nie robił kupki przez 2-3 dni (przy karmieniu piersią) to nie jest to jeszcze problem.

Widziałam że Julia ma problem z brzuszkiem ale czekałam aż sama sobie z tym poradzi. Były oczywiście masaże, zabawy nóżkami i kąpiel.  Ale mała siłowała się i płakała, aż mi się chciało płakać i nic. Podejrzewam, że w naszym przypadku główną winę ponosi kaszka ryżowa. Podawałam jej sok ze śliwek, ale właściwie nie za bardzo go chciała pić. I wtedy przypomniało mi się że lekarka polecała najpierw sok ze śliwek a jeśli by nie pomogło to Duphalac. Kupiłam i podawałam małej 5 ml dziennie z dużą (ile wypiła) ilością płynów.
Ale właściwie nie miało to skutku natychmiastowego więc próbowałam dalej. Przeczytałam ze trzeba zrobić lewatywę. Spróbowałam i jakoś nie specjalnie było lepiej. W końcu na drugi dzień poszłam do apteki po jakieś czopki. Dostałam Microlax. Funkcjonuje to tak samo jak lewatywa, ale w moim mniemaniu dużo lepiej. Opakowanie ma 4 tubki. Jedna tubka wystarczyła w naszym przypadku ( połowę czubka (zaznaczone) musisz włożyć do tyłeczka i nacisnąć). Efekt był już po kilku minutach. Może niektórym osobom będzie się wydawało, że jest to bolesny zabieg ale myślę, że ból jaki przeżywa przy próbach jest dużo większy. Julii pomogło i udało jej się wypróżnić. Teraz nie ma już takich zaparć ale nie ma też wolnej kupki. Staram się pić codziennie jogurt pitny i zaczęłam dodawać do jej kaszek małą łyżeczkę oleju (matolje) co ma pomóc przy trawieniu.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Choroby /Pierwsza wizyta u dentysty

Urodziny domowe i przedszkolne/Pomysły na prezenty

Poród po norwesku (Szpital Ahus Lørenskog) - 19.08.2017