Chłopczyk czy dziewczynka ? Maluch w drodze - pierwszy trymestr
20.02.2017.
Kiedy na teście widzisz dwie kreski jest to zawsze mały szok, czy to było planowane czy nie. Masz wtedy takie dziwne uczucie, które właściwie ciężko opisać. Szczęście, strach, niedowierzanie, radość, taki uczuciowy kogiel-mogiel a na końcu jest tylko jedno pytanie. Czy ten test jest naprawdę pozytywny?
Dla mnie to było zaskoczenie. Planowaliśmy mieć drugie dziecko, ale byłam pewna (tym razem), że zajmie nam to tylko parę miesięcy. Ale czas leciał, a tu nic. Po pierwszym dziecku, założyłam spirale, ale po jej zdjęciu miałam problemy nieregularnym okresem. Wiem, że czeka się co najmniej do roku czasu zanim lekarz, zacznie działać, ale ja poszłam po ok. 9 miesiącach. Dostałam coś w rodzaju okresu, a raczej plamienia, co mnie też trochę przestraszyło. Lekarz na początku chciał mi dać tabletki antykoncepcyjne, aby wyregulować okres, ale ja nigdy się po nich dobrze nie czułam, i powiedziałam, że chce sprobować jak najszybciej zajść w ciąże. Dostałam Pergotime (tabletki na wywołanie jajeczkowania). Poszłam do domu i czekałam. Był listopad.
Początek grudnia nadal nic. Ale już wcześniej postanowiłam, że zajmę się ciąża po nowym roku, zrobię badania i zacznę męczyć lekarza :)
Na początku grudnia zaczynają mnie boleć piersi/sutki, ale jak nigdy wcześniej. Ale myślę, to na pewno na ten okres, więc czekam. Tydzień przed świętami... Zaczynam pracę w poniedziałek, rano lekko mnie mdli, ale już kiedyś miałam podobne problemy z żołądkiem, więc żadnych podejrzeń. Nie jestem w stanie wypić kawy, nawet z herbatą jest ciężko. Ciągle muszę jeść, żeby zmniejszyć uczucie mdłości. Mija tydzień. Jest sobota wigilia. Postanawiam iść do lekarza po świętach, jeśli te mdłości nie minął. Ale te piersi nadal bolą...to mi nie daje spokoju. Mam testy w domu. W wigilie robię test, tylko tak dla siebie, żeby potwierdzić, że nie jestem w ciąży.
Dwie kreski....! Nie wierzę! :) Robię test jeszcze raz na drugi dzień, żeby się upewnić. Jest pozytywny. Szczęście!!! :))))
Samopoczucie w 1 trymestrze
Ta ciąża jest całkiem inna niż pierwsza. Odkąd dostałam pierwszych mdłości, zaczęłam się czuć źle. Osłabienie, ciągle musiałam jeść, żeby mdłości się nie nasilały. Nie za bardzo miałam ochotę na mięso, więc jadłam chleb. Rano po przebudzeniu (jeszcze w łóżku), jadłam wase/knekkebrød. Wtedy dopiero mogłam wstać i zacząć funkcjonować. Czasem po powrocie z pracy, nie byłam w stanie nic zrobić do jedzenia, bo po pierwsze nie miałam apetytu, a po drugie nie miałam sił.
Do pracy szłam zaopatrzona w owoce, krakersy, wase, express havregrøt (dolewa się tylko wodę) z Axa. Zawsze też miałam/mam coś w lodówce do wasy (fajna jest między innymi Fiber Balance) + szynka/ser.
Ten okres trwał ok. 1,5 miesiąca, jak dla mnie bardzo długo. Już myślałam, że to się nigdy nie skończy. Ale teraz jest już ok. Nie muszę jeść odrazu po przebudzeniu. Zaczyna mi wracać apetyt, gorzej tylko, że na słodycze też. Czekolada ma cudowny smak…hehehe
Mam teraz też dużo więcej energii. Czuje się prawie jak przed ciąża. Muszę tylko uważać, żeby jeść systematycznie co ok. dwie godziny, bo inaczej zaczynam się czuć osłabiona i mdłości wracają.
Mogę też wypić mały kubek kawy! Nie sprawa mi jeszcze takiej rozkoszy smakowej jak wcześniej, ale sam fakt tego, że mogę poprawia mi samopoczucie J
Podsumowując:
- Jedz to na co masz ochotę (w moim przypadku było sporo chleba, bo to dawał mi uczucie sytości na dłużej), kiedy ten najgorszy okres minie, będziesz mogła rozszerzyć dietę na bardziej wartościowe produkty
- Wysypiaj się, to bardzo pomaga
- Nie stresuj się, że twoje dziecko (jeśli masz już jedno) nie zje dziś super obiadku. Parówki lub coś innego szybkiego od czasu do czasu mu nie zaszkodzą
- Ważna rzecz, nie przemęczaj się w domu sprzątaniem i gotowaniem. Ja zaprosiłam raz znajomych w tym okresie, i zabrałam się za sprzątanie i gotowanie, czym przypłaciłam wieczór wymiotami i okropnym bólem głowy!
Dziwne zachcianki i niechcianki:
- Cola, nie pije raczej gazowanych napojów. Cola jest już w ogóle rzadkością, ewentulanie wypiję pół szklanki, ale przez ok. tydzień coś mnie do niej ciągnęło. Jeśli ją tylko gdzieś zobaczyłam, musiałam jej się napić, po prostu MUSIAŁAM hehehe Jeśli poszłam do sklepu i przeszłam obok regału, wskakiwała do koszyka J
- Jeden dzień miałam totalnie sokowy. Wypiłam przynjamniej litr soku pomarańczowego, na drugi dzień już się uspokoiło hehehe dość dziwne
- Brak ochoty na mięso, szczególnie kurczaka ble ble ble czasem robiłam sobie tylko ziemniaki z masłem
- Teraz zmagam się z ochotą na słodycze, wydaje mi się, że wszystko co czekoladowe nabrało bardziej wyrazistego pysznego smaku :)
Komentarze
Prześlij komentarz