Od kuleczki do Juleczki ...
Z tym poczęciem to jest różnie, jedni planują inni maja niespodzianki. My podjęliśmy ta decyzje świadomie. Ale słysząc tyle historii o problemach z zajściem w ciąże, byłam święcie przekonana ze będziemy starać się długooo... Wiec zabraliśmy się do dzieła bez zbędnego myślenia o tym i sprawdzania co tydzień czy już jestem w ciąży czy nie :) Po prostu żyliśmy z myślą będzie kiedy będzie.
Po 4 miesiącach będąc w Polsce wybrałam się do ginekologa na kontrole o tak po prostu żeby zrobić cytologie. Oczywiście wcześniej zrobiłam test dla pewności - wyszedł negatywny ! Więc jakie było moje zdziwienie kiedy lekarz oznajmił mi ze "jak dla mnie to jest Pani w ciąży ". Dodatkowy test dla pewności i tak oto JEST nowe życie. Był to dopiero 2 lub 3 tydzień i musiałam zrobić jeszcze jedno usg 3 tygodnie później.
Nigdy nie zapomnę jak kilka tygodni później zobaczyłam Cię pierwszy raz już jako małą pulsującą kuleczkę :)))
Od pierwszej chwili zastanawiałam się jak będziesz wyglądała, bałam się o Ciebie, i czekałam z niecierpliwością na jakiś znak z twojej strony, ze to się dzieje naprawdę.
Nigdy nie zapomnę jak kilka tygodni później zobaczyłam Cię pierwszy raz już jako małą pulsującą kuleczkę :)))
Od pierwszej chwili zastanawiałam się jak będziesz wyglądała, bałam się o Ciebie, i czekałam z niecierpliwością na jakiś znak z twojej strony, ze to się dzieje naprawdę.
Ten pierwszy znak pamiętam dokładnie, był 24 września 2012 rano. Siedziałam w pracy i nagle poczułam jakby 'kopniecie' lub coś podobnego i choć dopiero był to 4 miesiąc i niektórzy śmiali się że to niemożliwe że za wcześnie. Ja jednak wiedziałam swoje, to ty dawałaś mi znać, ze jesteś silna i rośniesz , to było takie coś czego nie potrafię opisać słowami.
I ten dzień kiedy miałam dowiedzieć się, że będziemy mieli zdrową i piękną dziewczynkę. Na naszych oczach podłożyłaś sobie rączkę pod głowę i nie chciałaś pokazać czy jesteś chłopcem czy dziewczynka. Uparta jak mama :)
Byłaś bardzo łaskawa dla mnie :) Miałam nudności przez krótki czas, ale pamiętam dobrze jak chowałam głowę w reklamówkę (o dzięki ci ciociu Natalio, ze kazałaś mi je mieć zawsze przy sobie), potem jeszcze był przystanek autobusowy, i krzaczkom też się dostało. Ale wspominam to zawsze ze śmiechem. Na początku ważyłam 54 a na samym końcu ciąży 76 kg !!! Ale to bez znaczenia, ciesze się, ze miałaś miejsce :)
Nie miałaś żadnych zachcianek, wiec tata spal spokojnie. Czasami tylko budził się jak szłam do ubikacji, lekko przejęty czy wszystko ok hehe. Ale lubiłaś słodycze, które mama MUSIAŁA jeść w znacznych ilościach hehehe A pod koniec ciąży to już potrafiłyśmy nawet zjeść wielkiego hamburgera z frytkami, i nie zostawiłyśmy nic na talerzu.
Zaokrąglałyśmy się , zaokrąglałyśmy .. plecy bolały, troszkę nogi puchły. Był też czas kiedy tata ubierał mi buty, bo brzuszek był już taki duży, że nie mogłam tego robić sama.
I czekaliśmy na Ciebie a ty miałaś przyjść 9 marca...
I ten dzień kiedy miałam dowiedzieć się, że będziemy mieli zdrową i piękną dziewczynkę. Na naszych oczach podłożyłaś sobie rączkę pod głowę i nie chciałaś pokazać czy jesteś chłopcem czy dziewczynka. Uparta jak mama :)
Byłaś bardzo łaskawa dla mnie :) Miałam nudności przez krótki czas, ale pamiętam dobrze jak chowałam głowę w reklamówkę (o dzięki ci ciociu Natalio, ze kazałaś mi je mieć zawsze przy sobie), potem jeszcze był przystanek autobusowy, i krzaczkom też się dostało. Ale wspominam to zawsze ze śmiechem. Na początku ważyłam 54 a na samym końcu ciąży 76 kg !!! Ale to bez znaczenia, ciesze się, ze miałaś miejsce :)
Nie miałaś żadnych zachcianek, wiec tata spal spokojnie. Czasami tylko budził się jak szłam do ubikacji, lekko przejęty czy wszystko ok hehe. Ale lubiłaś słodycze, które mama MUSIAŁA jeść w znacznych ilościach hehehe A pod koniec ciąży to już potrafiłyśmy nawet zjeść wielkiego hamburgera z frytkami, i nie zostawiłyśmy nic na talerzu.
Zaokrąglałyśmy się , zaokrąglałyśmy .. plecy bolały, troszkę nogi puchły. Był też czas kiedy tata ubierał mi buty, bo brzuszek był już taki duży, że nie mogłam tego robić sama.
I czekaliśmy na Ciebie a ty miałaś przyjść 9 marca...
Kilka norweskich informacji ciążowych
W Norwegii lekarz rodzinny to lekarz od wszystkiego (ginekolog, dermatolog itp.) Dopiero jak jest coś poważniejszego to odsyła cię do specjalisty. Jeśli chodzi o ciąże to może prowadzić cię albo lekarz rodzinny albo położna. Usg (18-20 tydz.) wykonuje się tylko jedno, ale ja wykonałam jeszcze 2 dodatkowe. Jedno zaraz po przyjeżdze (z polecenia polskiego ginekologa aby potwierdzić ciąże) tu oczywiście musiałam dostać skierowanie od norweskiego lekarza rodzinnego. Usg zrobiłam na Majorstuen w Gynekologisk Legekontor (w budynku obok tbane)bardzo fajny gabinet i zapłaciłam ok.50 kr.
Połówkowe Usg (na które zostajesz umówiona) wykonałam w szpitalu Ulleval - bardzo pozytywne odczucie jeśli chodzi o położną i cała wizytę. Jest to jeden z najbardziej ekscytujących momentów w życiu, kiedy czeka się na płeć dziecka. Bezcenne !
I trzecią wizytę zrobiłam tak dla pewności, że wszystko jest ok z malutką i by potwierdzić płeć. Poszłam więc do polskiego ginekologa W.Sz. który przyjmuje w Sinsenklinikken. I niestety muszę powiedzieć, że byłam bardzo rozczarowana. Czekałam ponad pół godziny na spotkanie. A kiedy już zostałam przyjęta to wszystko odbyło się bardzo szybko (bo przecież była kolejna Pani która również czekała). Jestem zasady place, więc wymagam. Gabinet i sprzęt ogólnie też nie wyglądał na nowoczesny, więc odczucie negatywne. Tak wiec 850 kr wyrzuciłam w błoto.
Na początku chodziłam do lekarza a potem po Usg (18-20) postanowiłam zobaczyć jak to jest u norweskiej położnej bo miałam wrażenie, że wizyta u lekarza rodzinnego jest taka trochę rutynowa. Spodziewając się pierwszego dziecka potrzebowałam trochę więcej uwagi, i kogoś z kim mogłam porozmawiać, szczególnie że jestem tu sama. Nie żeby lekarz nie chciał odpowiadać na moje pytania, ale położna kojarzyła mi się jakoś bardziej z porodem :)
Moje Helsestasjon (Przychodnia zdrowia Matki i Dziecka) jest na Bogerud i tam dostałam bardzo miłą położną. Właściwie wykonywała te same badania co lekarz czyli krew, mocz, ciśnienie, tętno dziecka, ważenie i mierzenie/sprawdzanie brzucha.
Na początku chodziłam do lekarza a potem po Usg (18-20) postanowiłam zobaczyć jak to jest u norweskiej położnej bo miałam wrażenie, że wizyta u lekarza rodzinnego jest taka trochę rutynowa. Spodziewając się pierwszego dziecka potrzebowałam trochę więcej uwagi, i kogoś z kim mogłam porozmawiać, szczególnie że jestem tu sama. Nie żeby lekarz nie chciał odpowiadać na moje pytania, ale położna kojarzyła mi się jakoś bardziej z porodem :)
Moje Helsestasjon (Przychodnia zdrowia Matki i Dziecka) jest na Bogerud i tam dostałam bardzo miłą położną. Właściwie wykonywała te same badania co lekarz czyli krew, mocz, ciśnienie, tętno dziecka, ważenie i mierzenie/sprawdzanie brzucha.
Ale rozmawiała ze mną zawsze na różne tematy, i nie czuło się presji że za drzwiami czeka pacjent. Wszystko przebiegało w spokojnej atmosferze. W miarę zbliżania się terminu porodu, zaczynała rozmawiać o sprawach które miały być niedługo ważne. Na przykład o karmieniu, pokazywała mi różne techniki trzymania dziecka. I oczywiście zawsze pytała czy mam jakieś pytania i jak ważne jest aby ojciec dziecka uczestniczył we wszystkim i mi pomagał. Ogólnie jestem bardzo zadowolona z tych wizyt i jak najbardziej polecam przynajmniej przy pierwszym dziecku.
Położna zaproponowała nam między innymi kurs rodziców przygotowujący do porodu (Foreldreforberedende kurs) w Ulleval szpitalu po 35 tygodniu ciąży. Kurs kosztował 750 kr i trwał 4 godziny. Jest po norwesku lub angielsku w kilkuosobowych grupach. Uważam, że można sobie ten kurs darować. I tak nic z tego co mówiła, nie przydało mi się na porodzie hehehehe a oprowadzanie jak to jest napisane, to po prostu pokazanie wejścia głównego i recepcji do której trzeba się zgłosić. Można samemu przyjść i zobaczyć. I to polecam zrobić !
Ale dołączam link do strony jeśli ktoś jednak zdecyduje się sprawdzić. Trzeba wysłać zgłoszenie.
http://www.oslo-universitetssykehus.no/omoss/avdelinger/fodeavdelingen/Sider/fodselsforberedelse.aspx
Polecam również filmik - 9 miesięcy w 14 minut
Ps. Staram się pisać jak najwięcej, ale część rzeczy z biegiem czasu zapominam. Julia ma już 4 miesiące, więc piszcie jeśli macie jakieś pytania w komentarzach lub na mamawoslo@gmail.com.
Położna zaproponowała nam między innymi kurs rodziców przygotowujący do porodu (Foreldreforberedende kurs) w Ulleval szpitalu po 35 tygodniu ciąży. Kurs kosztował 750 kr i trwał 4 godziny. Jest po norwesku lub angielsku w kilkuosobowych grupach. Uważam, że można sobie ten kurs darować. I tak nic z tego co mówiła, nie przydało mi się na porodzie hehehehe a oprowadzanie jak to jest napisane, to po prostu pokazanie wejścia głównego i recepcji do której trzeba się zgłosić. Można samemu przyjść i zobaczyć. I to polecam zrobić !
Ale dołączam link do strony jeśli ktoś jednak zdecyduje się sprawdzić. Trzeba wysłać zgłoszenie.
http://www.oslo-universitetssykehus.no/omoss/avdelinger/fodeavdelingen/Sider/fodselsforberedelse.aspx
Polecam również filmik - 9 miesięcy w 14 minut
Ps. Staram się pisać jak najwięcej, ale część rzeczy z biegiem czasu zapominam. Julia ma już 4 miesiące, więc piszcie jeśli macie jakieś pytania w komentarzach lub na mamawoslo@gmail.com.
Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń